Kim jesteśmy? Skąd się wzięliśmy? Po co?
Wiadomo, że dla hajsu. I żeby być kimś. Kimś, kto pod naszą szerokością geograficzną, w naszej kulturze, epoce, będzie taki właśnie, jaki powinienem być. I wtedy zasłuży na szacunek, może i miłość. I wszystkie odpowiedzi są już dane. W podręcznikach, w księgach, telewizji, Internecie, w zasadzie w głowach większości ludzi też. Po co szukać w sobie?
I tak ogromny wysiłek cywilizacyjny by nadać ramy naszemu życiu wyobrażam sobie, że miał służyć po to, żeby dobrodusznie oszczędzić nas przed szukaniem. Mnie. Ciebie. Milionów, miliardów. Bo po co być sobą, skoro można być kimś? Kimś, kim inni chcą żebyśmy byli? Żeby pasować. Po co wkładać wysiłek w tworzenie swojego wzoru, skoro tyle wzorów już istnieje?
Po co zaglądać w siebie, skoro całe rzesze filozofów, psychoanalityków, myślicieli, guru i świętych zaglądało w siebie i w innych już wcześniej i opisali to, co znaleźli dość dokładnie? Rzesze naukowców napatrzyło się na człowieka pod kątami, zbadali, zmierzyli, prawie wszystko, co się dało.
Przecież opisują.
Wszystkie odpowiedzi są. Dlatego trzeba być miłym. Ale też powinno się być przebojowym. Musisz przestrzegać prawa. Musimy, powinniśmy. Bo trzeba. Bo tak jest. Bo to jest dobre, to jest złe. To jest piękne, a to brzydkie.
Chcesz być akceptowany? Weź się ogarnij i zrób, co powinieneś.
Chcesz szacunku? Bądź taki, jaki masz być.
Chcesz miłości? To się umaluj, schudnij i załóż ładną sukienkę.
Wzory, schematy, formy. Ramki. Do wyboru, najczęściej bez koloru. Okrągłe, trójkątne, z wypustkami, łyse, czy z długimi włosami. Proszę, zapraszamy.
Kanty. Szarość. Zapach dymu.

Z każdej strony hałas. Ogłuszające dźwięki, nieskończoność obrazów, reklamy szczęścia. Wszystko, co chcesz. Bylebyśmy nie zaczęli czuć. Bylebyśmy nie skierowali uwagi do środka.
Wszystko, żebyśmy byli niewolnikami. Którym wszyscy wokół mówią, że będą wolni, będą szczęśliwi, jeśli tylko kupią to, będę mieli to, zrobią to, nauczą się tego, przeczytają to i tamto.
Bo tak jest. Bo tak trzeba. Bo tak nas nauczono.
A co, gdyby tak na moment, choć na chwilę, wypierdolić to wszystko? Wszystko. Wszystko czego nas nauczono.
Tak na spróbowanie tylko.
Zamiast tego zajrzeć do środka. Poczuć.
Bo dlaczego się nie siorbie? Po co kończyć uniwersytety? Mieć dobrze płatną pracę, dom na kredyt, zapierdalać, zapierdalać i mieć jeszcze więcej?
Bo przecież to wszystko spoko, bardzo spoko. Ale czy wiemy po co i czy naprawdę to jesteśmy my?
Moim zdaniem życie kończy się w momencie, gdy zapominamy, kim jesteśmy, co to znaczy i pozwalamy, żeby cały nasz świat został pozamykany w rameczki, wzory, foremki, a my nie zadajemy pytań.
A co, gdyby nasze życie było niepowtarzalnym darem, z którym każdy z nas decyduje, co zrobi? Co jeśli każde życie jest jedyną, wyjątkową baśnią, wielką epopeją, opowiadaną przez wszechświat? Pełną smoków, trolli i innych, ale zawsze epopeją. I choć często nie jest jak byśmy chcieli, to w każdej chwili, w każdej sekundzie decydujemy, jaka będzie jej treść. A do wyboru mamy wszystko. I na każdego z nas głęboko w środku czekają skarby do odkrycia, które tylko my na całym świecie możemy odkryć. Do których tylko my mamy klucz. Bo nikt inny nie jest i nie będzie Tobą. Nikt nie jest i nie będzie mną. Pytanie tylko, czy chcemy odkrywać te skarby. Czy starczy nam odwagi.
Dostaliśmy to życie, dostaliśmy ciało. Jesteśmy bohaterami swojej baśni. Innej nie będzie.
Po co czekać z życiem do śmierci?
Chyba, że wolisz wierzyć, że jesteś tu po to, żeby oglądać seriale.
I większość z nas umrze nigdy nie zadając sobie pytań. Na przykład:
Co jest za ramkami?
Kim bym był, gdybym odrzucił wszystkie muszę, powinienem?
Kim bym był, gdybym wyrzucił wszystkie etykietki: mądry, głupi, ładny, brzydki, dobry, zły?
Kim bym był, gdybym nie robił wszystkiego, żeby zasłużyć na akceptację, szacunek, podziw, miłość innych?
Kim?
Kim jesteś?
0 komentarzy do “Ramki”