Często w sytuacjach konfliktowych w relacjach poruszamy się jak po polu minowym. Czasami wystarczy krok nie w tę stronę, jedno zdanie, czy słowo, żeby uaktywnić głęboko wrosłe w nas schematy. Pakują nas one w pętle wzajemnego oceniania, obwiniania, obrony i ataku. Sprawiają, że zakładamy zbroje i wyciągamy miecze, gdy tak naprawdę chcemy bliskości i zrozumienia.
Większość z nas ma tak, że wystarczy, że w czyichś słowach, głosie, sposobie mówienia usłyszy krytykę, od razu przestaje słyszeć, co druga osoba ma do powiedzenia.
Reagujemy zwykle na dwa sposoby, które tak naprawdę są dwiema stronami tego samego medalu:
– obwiniamy siebie. Przyjmujemy system wartości i postrzeganie sytuacji drugiej osoby. Zaczynamy przepraszać, kulić się, tłumaczyć, usprawiedliwiać. Wtedy to z nami jest coś nie tak. Albo po prostu spuszczamy głowę. Ulegamy dominacji.
– obwiniamy drugą osobę. Bronimy się atakując. Tworzymy psychologiczne diagnozy, próbujemy udowodnić, że to z tą drugą osobą jest coś nie tak, a nie z nami. Próbujemy dominować.
Zwykle obie te reakcje i role przeplatają się w relacjach, w których krzywdzimy siebie nawzajem.
Życiówka
Piątkowy wieczór. On ubiera się, przygotowuje do wyjścia. Patrzy na nią. Ona siedzi na kanapie. Niby czyta coś na telefonie, ale co chwilę na niego zerka.
On myśli: Jezu, znowu się naburmuszyła. Przecież mówiłem jej, że wychodzę z chłopakami na koncert. Przecież nic złego nie robię (narasta w nim zniecierpliwienie i złość)
– Wszystko w porządku? – pyta. Robi wszystko, żeby to miło brzmiało. Nie do końca się udaje.
– Tak. Pewnie. – mówi ona przytłumionym głosem i patrzy się w telefon. W środku wrze, ale zaciska usta (robi wszystko, żeby nie wybuchnąć. W środku koktajl emocji – żal, rozpacz, strach i złość).
On myśli, że jakoś tak sucho, zimno to powiedziała. „Kurwa! – myśli – czy ja raz po prostu nie mogę wyjść z domu bez dramatów ?! Nic, jej sprawa. Po prostu wyjdę.”
Zakłada kurtkę. (rośnie w nim coraz większa złość, pod którym jest poczucie winy)
– No ale o co ci znowu chodzi?! – nie wytrzymuje i pyta tym charakterystycznym tonem. – Przecież widzę, że coś się dzieje.
– O co chodzi? – ona patrzy na niego i odkłada telefon. Unosi głos – może właśnie o to, że znowu mnie zostawiasz samą w domu! Że znowu wychodzisz, a ja tu siedzę i nie wiem, co się z tobą dzieje.
– No ale przecież mówiłem ci, że będę wychodzić. A ty mówiłaś, że dla ciebie to OK. I teraz robisz takie sceny?! Kiedy już ludzie na mnie czekają?!
– Wiesz co? Tak naprawdę to masz mnie w dupie! Bardziej cię obchodzi, żeby się najebać i siedzieć z kumplami i patrzeć na dupy – ona robi wszystko, żeby nie płakać. Nie chce, żeby widział jak płacze – Oni są dla ciebie ważniejsi. Ja cię w ogóle nie obchodzę.
– Ale kochanie, no proszę cię, co ty mówisz? – złość w nim kipi. Znowu to robi! – myśli – I znowu mówi, że ją nie obchodzę (obok złości pojawia się w nim bezsilność) – Ty słyszysz siebie? Przecież to w ogóle nie o to chodzi!
– Chodzi o to, że mnie nie kochasz! – ona krzyczy. Nie wytrzymuje i zaczyna płakać (jest zła, że płacze. Poza tym czuje wstyd, żal, złość i rozpacz).
On podchodzi do niej. Obejmuje. Nie umie sobie radzić z jej łzami. Jest bezradny. Zły. Wie, że będzie jak zwykle. Jeśli zostanie, będzie się czuł winny, bo zrobi to wbrew sobie. Jeśli pójdzie będzie się czuł winny, bo ona będzie cierpieć.
Nie ma już siły rozkminiać, o co tu chodzi. Czuje jak cała energia z niego uchodzi, zostawiając pustkę w uczuciach.
Konflikt
W języku, którego zwykle używamy na co dzień (który odzwierciedla nasze myślenie) ciągle klasyfikujemy, umieszczamy w kategoriach. Mówimy o wszystkim i wszystkich, tylko nie o tym, co jest żywe, co dzieje się w naszym wnętrzu w danym momencie.
Gdy czegoś lub kogoś nie rozumiemy, wychodzimy z założenia, że coś z tą osobą jest z pewnością nie tak. Lub z nami.
Jeśli nie dostaję tyle czułości, ile chcę od bliskiej mi osoby, stwierdzam, że jest zimna i zamknięta.
Jeśli bliska mi osoba chce ode mnie więcej czułości, niż jej okazuję, jest zachłanna i nie akceptująca.
Jeśli ktoś bardziej niż ja przejmuje się porządkiem i detalami, będzie sztywnym pedantem.
Jeśli to mnie bardziej niż tej osobie zależy na porządku, będzie ona niechlujnym bałaganiarzem.
Rzecz w tym, że to tragiczna forma wyrażania własnych potrzeb. Ocenianie i krytykowanie wzmaga postawy obronne i opór (np. bunt i atak). Albo jeśli osoba ulegnie dominacji i będzie postępować w myśl naszego systemu wartości, bo na rozum uzna, że trafnie zanalizowaliśmy jej błędy, najprawdopodobniej zrobi to ze strachu, poczucia winy, wstydu.
A to nikomu nie wychodzi na dobre.
Uleganie gwałtowi emocjonalnemu powoduje szereg emocji – złość, frustrację, żal, rozpacz, (czasem przeradza się to wręcz w nienawiść) – które niewyrażone muszą w końcu znaleźć ujście. To jak tykająca bomba, która prędzej czy później wybuchnie. W środku lub na zewnątrz.
Źródłem większości konfliktów i aktów przemocy jest sposób rozumowania, zgodnie z którym przyczyną konfliktu jest jakieś zło w przeciwniku lub drugiej osobie. Coś jest z nią nie tak. To myślenie łączy się z niezdolnością dostrzeżenia w nim bezbronności, uczuć, obaw, pragnień, tęsknot.

Kierunek
Dobrze sobie zadać pytanie: czy chcemy dominować? Czy chcemy być zdominowani? Bo to jest coś, co robimy sobie nawzajem. Do tanga zawsze trzeba dwojga.
Narzędzie zmiany
Porozumienie bez Przemocy pozwala na świadome komunikowanie się, które wynika ze świadomości tego, co postrzegamy, czujemy i czego chcemy.
Zwykle nie mówimy o tym z braku ich świadomości, umiejętności ich nazywania i wyrażania i odwagi, żeby się odsłonić.
Technicznie język Porozumienia bez Przemocy to wypowiedzi składające się modelowo z czterech prostych kroków:
1. Spostrzeżenie.
Pierwszy element polega na tym, żeby nazwać konkretne zachowanie, wydarzenie, czy słowa, które wywołały w nas taką, a nie inną reakcję. Haczyk polega na tym, żeby to nie była ocena, interpretacja czy osąd. Rzeczowe stwierdzenie: co dokładnie dana osoba robi lub mówi.
2. Uczucia.
Następnie mówimy, co czujemy wobec tego działania. Jakie to uczucie? Radość, ból, lęk, złość, rozbawienie, żal?
3. Potrzeby.
Określamy własne potrzeby związane z uczuciami, które przed chwilą wyraziliśmy.
4. Prośba.
Wypowiedź kończymy konkretną prośbą, która może wzbogacić nasze życie.
Przykład:
Zamiast: „Znowu zostawiłeś te syfiaste skarpety w pokoju. Mam cię dość, ty obrzydliwy brudasie!”
Mówimy:” Gdy trzeci dzień wchodzę do pokoju i widzę trzy pary brudnych skarpet na podłodze, to jestem zła, bo potrzebuję trzymać porządek w przestrzeni, w której żyjemy. Czy możesz, proszę, sprzątać po sobie?”
W teorii proste, w praktyce wszystkie te cztery elementy, dają perspektywę dalece odmienną od tej, w której większość z nas została wychowana.
Na początku to może brzmieć nienaturalnie, ale gdy załapiemy sam model i zaczniemy kierować na niego uwagę, przekładanie go na życiowy język z czasem staje się dużo prostsze.
Życiówka
– O co chodzi? – ona patrzy na niego i odkłada telefon. Unosi głos – może właśnie o to, że znowu mnie zostawiasz samą w domu! Że znowu wychodzisz, a ja tu siedzę i nie wiem, co się z tobą dzieje.
On bierze głęboki oddech.
– Przykro mi, gdy tak mówisz. Chciałbym więcej zrozumienia. Po całym tygodniu tego stresogówna chcę po prostu odpocząć. Ogromnie potrzebuję tego czasu dla siebie. Przestrzeni na swoje rzeczy. Spotkać się z kumplami i po prostu się zresetować.
– Po prostu nie chcesz być ze mną!
– Nie, kochanie, nie to chciałem ci przekazać. Gdy to mówisz, ogarnia mnie niechęć i rezygnacja, bo mam wrażenie jakbyś nie zwracała uwagi na to, co jest dla mnie ważne. A bardzo tego potrzebuję, żeby być z Tobą blisko.
– A wiesz czego ja potrzebuję?
– Mogę się tylko domyślać. Chciałabyś, żebym poświęcał Ci więcej uwagi i czasu. Chciałabyś wiedzieć, że jesteś dla mnie ważna, ważniejsza niż koledzy i imprezy. I gdy tego nie dostajesz, czujesz żal i smutek. Czy tak?
Ona patrzy na niego z niedowierzaniem.
– No tak. Czasem mam wrażenie jakby ciebie nie było. Nic mi nie mówisz, nie wiem, co się z tobą dzieje. Wtedy czuje się, jakbyś uciekał przede mną.
– I boisz się, że się od ciebie oddalam, a chciałabyś, żebym szczerze rozmawiał z tobą o tym, co się we mnie dzieje?
– Właśnie.
Oboje czują rozluźnienie w ciałach. I tak można by jeszcze długo. Trochę nazbierało tych emocji i potrzeb. I każda potrzebuje wybrzmieć i być usłyszaną.
UZDRAWIANIE
Wciąż łapię się na tym, że z braku odwagi przed odsłonięciem się i klarownego wyrażenia, co czuję i czego potrzebuję, zaczynam oceniać, krytykować (oszukujesz mnie. jesteś chujem! 🙂 ), psychologizować, wymyślać teorie na temat czyichś zachowań (to dlatego, że jesteś niedojrzały, nie chcesz się otworzyć itp.).
Czasem paraliżuje mnie strach i wstyd przed tym, żeby się odsłonić. Mówić szczerze o swoich uczuciach i potrzebach, to mówić o najbardziej miękkich i wrażliwych miejscach w nas samych. Często te miejsca wiążą się ze wstydem i bezbronnością.
Dlatego tak trudno jest szczerze pokazać siebie prawdziwego, gdy druga osoba wydaje się być uzbrojona po zęby.
Moim zdaniem relacje między ludźmi, zwłaszcza tymi najbliższymi mogą być najwspanialszym miejscem wzajemnego uzdrawiania, wzrastania i odkrywania siebie. Tak było i jest w moim przypadku.
To dzieje się, jeśli się na to otwieramy. Jeśli działamy razem, zamiast walczyć. Jeśli pomagamy sobie. Odsłaniamy się.
Kiedy skupiamy energię na jasnym wyrażaniu swoich spostrzeżeń, odczuć i potrzeb, zamiast na stawianiu diagnoz i osądzaniu, albo uleganiu i dominacji. Mamy odwagę by być szczerymi.
Wtedy zaczynamy widzieć i słyszeć siebie nawzajem.
Wtedy dzieje się magia.
0 komentarzy do “Jak zamienić konflikt w dar”