„Chcesz uniknąć krytyki?
Nic nie rób,
nic nie mów,
bądź nikim.”
Arystoteles
Z okazji Dnia Dziecka.
Z tęsknoty za pełną ekspresją, ciekawością świata i eksperymentowania. Za głodem doświadczania i czucia mimo strachu. Za swobodnym przepływem życia i za pozwoleniem sobie na prawdziwe bycie sobą.
Z tęsknoty za tym, co wiem, że kiedyś, bardzo dawno temu było we mnie, ale tak naprawdę tego nie pamiętam. Za tym, co dopiero od niedawna, bo od kilku lat, uczę się na nowo rozbudzać w sobie.
Z głębokiego smutku i wkurwienia, że ten świat, ta kultura, w której przyszło mi żyć, stłumiła to we mnie. Stłumiła to w moich rodzicach i ich rodzicach. Stłumiła w przytłaczającej większości znanych mi osób. I dalej tłumi w następnych pokoleniach.
Tak naprawdę dopiero od kilku lat uczę się być sobą. Od kilku lat uczę się czuć i wyrażać siebie w pełni. Zdobywam się na odwagę mówienia tego, co naprawdę myślę.
Wciąż przychodzi mi to z ogromną trudnością.
Wciąż jeszcze zakładam czasem maski.
Wciąż jeszcze paraliżuje mnie bliskość.
Dalej nie jest mi łatwo, nie dać się uciszyć. Lub samemu nie uciszać się raz za razem. Nie dać się zgnieść myślom: czy to aby nie za dużo? Czy nie na zbyt wiele sobie pozwalam? Co inni pomyślą? A jeśli się mylę? A jeśli popełnię błąd? A jeśli wchodzę komuś w przestrzeń?
Coraz bardziej czuje z pełną jasnością jak życie wyrywa się z mojej piersi i chce dawać siebie światu. Chce tańczyć i śpiewać. Radować i kochać się, tworzyć, eksperymentować, doświadczać. Być.
Przeszedłem już długą i bolesną drogę, żeby odkryć siebie.
Prawie trzydzieści lat tłumienia siebie. Swoich uczuć, potrzeb, pragnień, marzeń. Prawie całe życie krytykowania, odrzucania, chowania siebie. Nazbierało się tego w ciele, w sercu, duszy. Wiele jest tam jeszcze łez do wypłakania, złości do wyrzucenia, strachu do wytrzęsienia i radości do odkrycia.
Dla mnie to heroiczna podróż. W której często padam bez sił i nadziei, że mi się uda.
Krok za krokiem. Idę, czołgam się, czasem biegnę, wręcz lecę, potem znów grzęznę, cofam się. Krok za krokiem.
Dlaczego ją przechodzimy?
Od najmłodszych lat, od najwcześniejszego dzieciństwa w przytłaczającej większości z nas tłumiono przejawy życia. Ciosano nas według ram społecznych.
Cicho bądź!
Nie zachowuj się tak! Co sobie ludzie pomyślą?!
Nie smuć się. Weź się w garść!
Nie krzycz! Bo dostaniesz klapsa!
Masz być grzeczny!
Nie bój się. Bądź odważny.
Brzydko się zachowujesz, to nieładnie tak mówić.
Masz być miły dla starszych osób!
Cicho, nie dyskutuj ze mną.
Nie śpiewaj. Przecież nie umiesz.
Co ty za głupoty gadasz?
Jak można takich rzeczy nie wiedzieć?!
Dlaczego tak jest? Bo ja tak mówię.
Znowu to źle zrobiłeś. Ciągle źle!
Wielu z nas było bitych za to, że próbowaliśmy czegoś nowego. Za eksperymentowanie, sprawdzanie, co jest możliwe. Byliśmy bici nie wiedząc dlaczego. I myśleliśmy, że to, co robimy jest złe. Że my jesteśmy źli, bo wzbudzamy gniew i zmartwienie w naszych bogach, najukochańszych rodzicach, nie zachowując się tak, jak oni chcieli, żebyśmy się zachowywali.
Tak wielu z nas całe swoje dzieciństwo przeżyło w strachu. Większość z nas wciąż ma go upchanego w mięśniach i nie ma o nim pojęcia, choć ten strach kieruje naszym życiem.
Nauczono nas, że nasze
Nauczono nas być grzecznymi i niegroźnymi.
I dalej niesiemy to w swoje dorosłe życie.
Tak wielu z nas panicznie się boi. Boi się zajrzeć, co jest poza tym. Co jest głębiej.Bo dzięki temu, że odwróciliśmy się od siebie, udało nam się przeżyć. Udało nam się przetrwać.
Pokolenie za pokoleniem uczymy swoich dzieci dokładnie tego, czego nas nauczono. Choć tak bardzo tego nie chcemy.
Tak naprawdę swoim dzieciom (i partnerom) nie dasz tego, co sam dostałeś (albo drugiej skrajności: jeśli zabierano tobie każdy przejaw wolności, to ze strachu nie dasz dziecku dyscypliny, a zamiast tego wolność bez ograniczeń, rozpuszczając je ponad miarę), tylko wtedy jeśli sam zajrzysz w swoje rany. Tylko stając się świadomy jak bardzo stare schematy i lęki wciąż rządzą twoim życiem. I dokonując świadomych, dojrzałych wyborów. Inaczej, mimo najlepszych chęci, intencji i całej miłości, one wciąż będą wybierać za ciebie ze sfery nieświadomej.
Gdy sami mamy coś zblokowane i nie jesteśmy tego świadomi, będziemy to blokować w innych. Dopóki nie jesteśmy świadomi jak bardzo blokujemy swoją ekspresję, swoje uczucia, swoją radość, smutek, gniew, strach, swoją seksualność, twórczość, dyscyplinę, swoje swobodne bycie w świecie i wszystko inne, cokolwiek by to nie było, będziemy to blokować w innych. A najbardziej w swoich bliskich.
Tak to działa.
(Drugim esktremum jest brak poszanowania i szacunku dla przestrzeni innych ludzi i robienie dokładnie tego, na co mam ochotę zawsze, niezależnie od czasu i warunków – to też znam. Jednak z doświadczenia wiem, że robimy tak wtedy, gdy nie umiemy znaleźć sobie swojej własnej przestrzeni wyrazu i nie mamy świadomości konsekwencji tego, co nasze działania powodują w świecie i innych ludziach.)
Od kilku lat stwarzam przestrzenie, w których ludzie płacą mi za to, żeby powoli rozpękały w nich skorupy tworzone przez całe życia tłumienia życia. Chyba nic nie sprawia mi więcej radości, gdy widzę jak powstają te pęknięcia, zza których wyłaniają się żywi ludzie.
I czuję ogromnie dużo strachu, złości i smutku, że to wciąż kropla w oceanie ludzi, którzy nawet nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ich skrzywdzono. Którzy nie robią nic, żeby odsłonić swoje rany i zacząć proces gojenia. Którzy w przytłaczającej większości stwarzają ten chory konstrukt, który nazywamy naszym społeczeństwem. I to społeczeństwo w przeważającej części dalej rani siebie, krzywdzi i niszczy w sobie wszystko, co jest prawdziwe, piękne i żywe.
Wiem, że głęboko w Tobie jest piękne i cudowne dziecko, które bardzo mocno czuje te słowa.
Które chce żyć i oddychać pełnią piersią. Swobodnie odkrywać, czuć, uczyć się i popełniać błędy. Doświadczać całym sobą. Być wolnym. Bawić się i głęboko cieszyć się życiem. Kochać i być kochanym. Wiem, że ONO tam jest. Nawet jeśli myślisz, że umarło.Kłaniam mu się i pozdrawiam je z miłością.
EKSPERYMENT:
Dziś, jutro pozwól sobie na choć jedną rzecz, której nie pozwalano Ci w dzieciństwie i na którą Ty sobie nie pozwalałeś/aś w ciągu swojego życia.
Pozwól sobie być głośny i niegrzeczny. Pozwól sobie krzyczeć. Pozwól sobie powiedzieć dokładnie to, co masz do powiedzenia, nawet jeśli to nie będzie miłe.
Znajdź jedną rzecz, która jest naprawdę dla ciebie trudna i której szczerze boisz się (jeśli nie boisz się tego zrobić, to znaczy, że to nie to).
Bój się i odważ się być sobą.
Powodzenia!
I wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka 🙂
0 komentarzy do “Dzień Dziecka”